czwartek, 29 marca 2012

Wielkanocne planowanie i roladki faszerowane oliwkowo-pomidorową salsą i serem brie.


Tak sobie siedze, popijam herbatke i planuje, co dobrego zrobic na Wielkanoc.
Chcialabym na przyklad upiec szynke, ale w jakis niebanalny sposob. Tylko... skad ja wezme cala szynke? Czy jak pojde do zaprzyjaznionego (no tak nie do konca zaprzyjaznionego, raczej "oswojonego" ;)) sklepu, to mi cos takiego sprzedadza? 
 Chcialabym upiec jakis ciekawy mazurek, albo dwa - i fajna babę. Ale na slodkosci nie mam jeszcze pomyslu. Gdzies mi mignal jakis zabojczy mazurek (u majany...?). Musze poszukac.
Na pewno ugotuje tez zurek, albo bialy barszcz. I zrobie cos pysznego z bialej kiełbasy...
Jaja... wiadomo, musza byc. Moze oprocz gotowanych zrobie tez faszerowane? Moze takie? 
I na pewno zrobie roladki, bo sprawdzily sie zarowno na zimno, jak i na goraco.
Roladki, to genialny wynalazek. Zawsze jestem ciekawa, jak beda wygladaly po pokrojeniu. I zawsze zaskakuje mnie, jakie to małe dziela sztuki (kulinarnej ;))

 

Skladniki:
dla 6-8 osob

2 duze, podwojne, piersi z kurczaka
dowolny serek typu Brie, 200 g
sol, pieprz, slodka papryka
maka do panierowania
zabek czosnku, grubo posiekany
olej do smazenia
lyzka masla do smaku

Salsa:
8-10 polowek suszonych pomidorow w oliwie
16 czarnych oliwek
zabek czosnku
4 fileciki anchovis (mozna pominac)
garsc swiezej bazylii
lyzka posiekanej natki pietruszki


Sposob przygotowania:

Piersi umyc, podzielic na pol, usunac ewentualne blonki i chrzastki, osuszyc. W kazdej piersi, przy pomocy ostrego noza, wyciac kieszonke (polozyc mieso na desce, przycisnac dlonia i od strony grubszego konca wbic noz. Bardzo delikatnie, malymi ruchami, poruszajac nozem w przod, w tyl i na boki, wyciac kieszonke). Poszerzyc ja palcami, a nastepnie doprawic mieso swiezo zmielonym pieprzem, papryka i sola (sola nie za duzo, bo farsz jest slony).
Skladniki farszu ulozyc na desce i, wszytkie razem, drobno posiekac. Ser pokroic wzdluz na trojkaty.
Do kazdej kieszonki wlozyc cwiartke sera i 1/4 farszu. Spiac wykalaczkami lub owinac sznurkiem.
Panierowac w mace i obsmazyc z kazdej strony na oleju.
Podlac polowa szklanki wody, dodac maslo, troche soli, zabek czosnku, przykryc i dusic na malym ogniu, do miekkosci (ok. pol godziny). Pod koniec dodac sok i utarta skorke z limonki - do smaku.
Przed podaniem mieso powinno kilka minut "odpoczac", co ulatwi krojenie.
Po tym czasie mozna je pokroic w ukosne, grube plastry i polac powstalym sosem.


Smacznego :)

środa, 28 marca 2012

Delikatne, biszkoptowe naleśniki.


I pomyśleć, że dwa samotne białka mogą zainspirować do wymyślenia takich niecodziennych naleśników. Nawet nie miałam pewności, czy to sie w ogóle uda. Na szczęście los mi sprzyjał i dzięki temu dzieci miały obiad ;)
Naleśniki wyszły zaskakująco ładne, leciutkie i delikatne, jak chmurki...

Zapraszam :)


Skladniki:
6-8 nalesnikow o srednicy ok. 18 cm

1 duze jajko
2 białka
1 miarka (250 ml) mąki
1/2 miarki mleka
1/2 miarki wody gazowanej
duza szczypta soli
1/4 lyzeczki kurkumy
1 lyzka oleju

Do podania: jogurt naturalny i brazowy cukier wymieszany z cynamonem

Sposob przygotowania:
Bialka z sola ubic na sztywna piane. Pozostale skladniki polaczyc (najlepiej przy pomocy miksera). Do ciasta nalesnikowego dodac piane i dokladnie, ale delikatnie, wymieszac.
Smazyc z obu stron, na patelni z nieprzywieralna powłoka, lekko posmarowanej olejem.
Nie polecam smazenia nalesnikow wiekszych niz 20 cm, poniewaz sa bardzo delikatne i ciezko bedzie je odwrocic.

Smacznego :)

wtorek, 20 marca 2012

Piersi z kurczaka w cytrynowym sosie z kaparami


Prostota i niebo w gebie, czyli... piccata :)
A piccata, to nic innego, jak wloski sposob przygotowania miesa (cieleciny, piersi z kurczaka, indyka) polegajacy na pokrojeniu, jak na sznycle czy eskalopki, panierowaniu w mace, obsmazeniu i podaniu z kwaskowatym, winno-cytrynowym sosem, z kaparami, czy natka pietruszki.
Przepis wypatrzylam w programie Baddy'ego Valastro, ale jak zwykle, przepis to tylko inspiracja.
Po drodze zapomnialam o dodaniu wina, ale nie sadze, zeby przepis na tym ucierpial ;)
Po raz pierwszy zrobilam to danie na urodziny syna i musze przyznac, ze to absolutna rewelacja, zwlaszcza dla milosnikow kaparowo-cytrynowego duetu!


Skladniki:
2 duze piersi z kurczaka (wlasciwie, to wieeelkie ;)
garsc malych kaparow w zalewie
filizanka rosolu
filizanka bialego, polslodkiego lub wytrawnego, wina
skorka otarta z cytryny
sok z cytryny
3 zabki czosnku
maka do panierowania
olej do smazenia
maslo
sol, pieprz, slodka papryka
garsc siekanej natki pietruszki
kilka plasterkow cytryny do dekoracji

Sposob przygotowania:
Mieso umyc, oczyscic z blonek, rozdzielic na pojedyncze piersi. Kazdy kawalek pokroic w poprzek, ukosnie, na 3-4 czesci, i posypac przyprawami z obu stron. Panierowac w mace i smazyc partiami na oleju.
Po usmazeniu wszystkich kawalkow miesa, do pozostalego tluszczu dodac posiekany czosnek i kapary. Wlac wino (ja nie dodalam) i, kiedy troche odparuje, dodac bulion i skorke z cytryny.
Nastepnie dodac lyzke masla, wymieszac i wlozyc do sosu podsmazone wczesniej mieso. Dodac natke pietruszki i sok z polowy cytryny. Wymieszac, sprobowac sos i ewentualnie jeszcze doprawic.

Wspaniale smakuje z ryzem, pieczonymi ziemniakami lub - jak u mnie - z buleczka pieczona na zakwasie.



Smacznego :)

poniedziałek, 19 marca 2012

Wątróbka drobiowa w smietankowym sosie, z pieczarkami.

Dzisiaj bez zbednych wstepow, bo o watrobce pisalam juz TUTAJ :)



Składniki:
1/2 kg watrobek (najlepiej gesich)
1/2 kg malutkich pieczarek
1 srednia cebula
3 lyzki slodkiej smietanki
maka do obtaczania watrobek
olej i/lub klarowane lub swieze maslo
sol, pieprz


Sposób przygotowania:
Watrobki dobrze umyc, kilka razy zmieniajac wode. Osuszyc i obrac z blonek, a nastepnie pokroic na mniejsze kawalki (najlepiej wielkosci pieczarek) i obtoczyc je w mace.
Pieczarki umyc i osuszyc. Jesli sa naprawde male, zostawic je w calosci. Te wieksze przekroic na pol.
Cebule obrac i drobno posiekac.
Na patelni rozgrzac olej i podsmazyc na nim cebulke. Dodac pieczarki i rowniez je podsmazyc, tak, zeby puscily sok.
W glebszym rondlu podsmazyc watrobke. Nie musi byc dokladnie usmazona, bedzie sie jeszcze dusic z pieczarkami.
Do watrobki dodac pieczarki z cebulka i calym plynem. Doprawic sola i pieprzem, dodac smietanke, przykryc i dusic kilka minut.
Wspaniale smakuja z ziemniakami puree i surowka.


Smacznego :)

piątek, 16 marca 2012

O watrobce slow kilka.

Wszyscy chyba zgodza sie z tym, ze watrobka nie jest zbyt... urodziwa.
Jak by jej nie przygotowac, nie da sie ukryc, ze przecudnej urody, to ona nie jest ;) Watrobkowe potrawy maja chyba tyle samo zwolennikow, co przeciwnikow. Kazdy z latwoscia znajdzie w swoim otoczeniu osoby, ktore na mysl o watrobce dostaja slinotoku, ale i takie, ktore nawet nie dopuszczaja do siebie mysli, ze "to" wogole jest jadalne.
Ja plasuje sie gdzies posrodku, chociaz... ostatnio znalazlam przepis, dzieki ktoremu sklaniam sie bardziej w strone zwolennikow.

A przepis jest juz TUTAJ :)

A teraz fakty.

Wątróbka to bogate, jesli nie najbogatsze zrodlo latwo przyswajalnego zelaza, witaminy B12 i B9 (tzw. kwasu foliowego). Ta wlasnie ta "trojka" ma najwiekszy wplyw na produkcje czerwonych krwinek.
Dlatego jesli macie sklonnosc do anemii, wlaczcie watrobke do jadlospisu.
 

Watrobka, to bardzo bogate zrodlo witaminy A, ktora wzmacnia odpornosc, poprawia wzrok, zapobiega starzeniu, wplywa na wyglad i kondycje skory (sprawia, ze rany szybciej sie goja).

Tylko 100 g watrobki zaspokaja ponad połowę dziennej dawki witaminy PP, ktora pomaga w przemianie bialek, tluszczow i weglowodanow i, rozszerzajac naczynia krwionosne, usprawnia funkcjonowanie mozgu.

Watrobka ma wiele zalet, jednak podobno nie powinno sie jej jadac czesciej, niz raz w tygodniu, z uwagi na zawarty w niej cholesterol (najwiecej cholesterolu zawieraja podroby i jaja). Z diety niskocholesterolowej, nalezaloby wiec, calkowicie je wykluczyc. 

Ale. Z najnowszych badan wynika, ze pobieranie cholesterolu z zywnością nie przekłada się bezpośrednio  na jego poziom we krwi. Wiec... decyzja nalezy do was.

Zeby zachowac jak najwiecej wit. A, nalezaloby jesc watrobke jak najswiezsza. Mozna ja wprawdzie przechowywac do dwoch dni w lodowce, ale koniecznie w pojemniku nie przepuszczajacym swiatla, poniewaz wit. A rozklada sie pod jego wplywem.
 
Wyczytalam tez, ze najlepiej laczyc watrobke z jablkami i salata, poniewaz nienasycone kwasy tluszczowe zawarte w watrobce ulatwiaja przyswajanie witamin pochodzących z ww.


No i na koniec dobra wiadomosc. Watrobka drobiowa zawiera tylko 136 kcal na 100 g i az 19 g bialka.

wtorek, 13 marca 2012

Indyjski murgh makhani, czyli kurczak na maśle (trochę odchudzony ;)


Kurczak na maśle, czyli murgh makhani, to danie z kuchni indyjskiej, znane na całym świecie również jako butter chicken. Jadłam to danie w Indiach i od razu zdecydowałam, że moje będzie w wersji odchudzonej, ponieważ Indusi dodają do tej potrawy ogromne ilości masła. Mięso dosłownie w nim plywa. Więc jeśli chcecie spróbować dania jeszcze bardziej zbliżonego do oryginału, powinniście użyć co najmniej pół kostki masła :)
Mnie moje życie miłe, więc odtłuściłam to danie (myślę, że bez uszczerbku dla smaku) i dodałam dwie łyżki ;)

Moim zdaniem najlepiej smakuje z ryżem basmati, ugotowanym na sypko. Ale ponieważ danie ma konsystencje curry, można też poda do niego indyjskie pieczywo (chapati, roti, naan, paratha), albo smażone ziemniaki.



Skladniki:

ok. 60 dag kurczaka bez kości (piersi, udka)
Marynata:
po 1 łyżeczce ziaren kuminu, kolendry, czarnej gorczycy
3-4 "strączki" zielonego kardamonu
1 łyżka octu (opcjonalnie, jeżeli używamy świeżych pomidorów)
1 maly jogurt naturalny
dowolna ilosc posiekanego, czerwonego chilli
2 lyzeczki utartego imbiru
2 lyzeczki utartego czosnku
1 utarta lub drobno posiekana szalotka
1 czubata lyzeczka przecieru pomidorowego
1 łyżka garam masala (jeżeli danie ma być bg, masala powinna być domowej roboty)
Sos:
4 posiekane, świeże pomidory lub mała puszka krojonych
2 czubate lyzki masla
2 lyzki smietany 12%
1 szklanka orzechów nerkowaca
dodatkowo: kumin, imbir, chilli, czosnek, kolendra, czarny pieprz, sol - do smaku

Do dekoracji:
swieza kolendra
prazone orzechy nerkowca
gesty jogurt



Sposob wykonania:
Orzechy uprazyc na suchej patelni, az lekko sie zrumienia. Zostawic polowe do dekoracji, a reszte utluc w mozdzierzu lub zblendowac (ale nie za drobno).
Na te sama patelnie wsypac przyprawy w ziarnach (kumin, gorczyce, kardamon i kolendre) i podprazyc, az ziarenka zaczna strzelac. Przesypac, jeszcze cieple, do mozdzierza i rozgniesc.
Polaczyc przyprawy z pokrojonym na dowolne kawalki miesem, dodac jogurt, imbir, czosnek, posiekana chilli, szalotke, masale, cukier i koncentrat pomidorowy. Dokladnie wymieszac, przykryc i odstawic do lodowki na kilka godzin (najlepiej na noc).

Na patelni, na srednim ogniu podsmazyc kurczaka razem z marynata, caly czs mieszajac. Po kilku minutach dodac polowe masla, zmniejszyc plomien i dobrze wymieszac. Dodac pomidory (swieze lub z puszki, razem z zalewa), posolic, przykryc i dusic ok. 15 min.
Po tym czasie dodac reszte masla, sprobowac i doprawic pieprzem i tymi samymi przyprawami, ktore byly uzywane do marynowania miesa (tym razem w proszku).
Dodac smietane, wymieszac i wylaczyc gaz.

Na talerzu ulozyc ryz basmati, na to kurczaka z sosem, na to lyzke jogurtu, prazone orzechy i swieza kolendre (u mnie tym razem bez kolendry - nie udalo mi sie kupic).



Smacznego :)

Przepis dodaje do akcji na Durszlaku  Co z tym kurczakiem?



piątek, 9 marca 2012

Wieprzowina niebieskiego smoka ;)


Szybki obiad... Poszlam troche na latwizne, uzywajac gotowych sosow w saszetkach firmy Blue Dragon, ktore otrzymalam kilka tygodni temu, do przetestowania.
Zostaly stworzone wlasnie po to, zeby ulatwiac zycie, wiec sobie ulatwilam :) Wystarczyly dwie saszetki, troche warzyw i miesa, i obiad gotowy. Zabralo mi to pol godziny, ale... zeby nie bylo ;) Dosyc wprawnie posluguję się nozem, wiec jesli siekanie warzyw w zapałke nie jest twoja mocna strona, zabukuj sobie z pol godzinki extra ;)
Troche musialam pokombinowac i w koncu postanowilam polaczyc dwa sosy. Najpierw przestudiowalam sklad obydwu i stwierdzilam, ze sie nie pogryza ;) Wybralam spicy szechuan tomato - pikanny, seczuanski sos na bazie pomidorow, z octem ryzowym i chilli, oraz sos teriyaki - mix japońskiego sosu sojowego, sake i przyprawy mirin.


Sosu teriyaki uzywalam juz wczesniej, jeszcze zanim otrzymalam propozycje przetestowania tych produktow. Marynowalam w nim lososia, a pozniej upieklam go na patelni grillowej. Rowniez polecam :)



A tutaj, dla przypomnienia, moj poprzedni "tajski" przepis:  zielone curry z papryka.


Skladniki:
dla 5-6 osob

ok. 60 dag schabu
2 - 3 lyzki skrobi ziemniaczanej
1 czerwona i 1 zielona papryka
biala i jasnozielona czesc nieduzego pora
2 lodygi selera naciowego
pol glowki salaty lodowej
2 srednie marchewki
1 pietruszka
2 plastry selera o grubosci ok. 3 mm
1 mala cukinia
kawalek imbiru wielkosci kciuka
kilka zabkow czosnku (dodalam 3 duze)
1 saszetka sosu spicy sechuan tomato
1 saszetka sosu teriyaki
olej do smazenia
sos rybny, sos sojowy, ewent.sol - do smaku

Sposob przygotowania:
Przygotowac mieso i warzywa. Mieso umyc, osuszyc, pokroic w cienkie plastry, a nastepnie w paseczki. Skropic lekko sosem sojowym, a nastepnie posypac skrobia ziemniaczana i dobrze wymieszac. Odstawic.
Marchew, seler i pietruszke obrac i umyc. Pietruszke i marchew pokroic w ukosne plasterki, a nastepnie w zapałke.  Plastry selera przekroic na pol, a nastepnie rowniez w zapalke. Obie papryki pokroic w cwiartki, pozbawic nasion i umyc. Pokroic w poprzek, w cienkie paseczki. Imbir i czosnek obrac, a nastepnie posiekac. Seler naciowy, por i cukinie umyc. Cukinie przekroic wzdluz na 4 czesci i wyciac miekki srodek, a nastepnie pokroic w poprzek, w paski.
Seler naciowy posiekac w ukosne plasterki. Por rowniez pokroic w zapalke.
Sałate lodowa pokroic w paski podobnej wielkosci, jak reszta warzyw.

Mieso zrumienic na oleju, podlac odrobine woda i dodac sos teriyaki. Odstawic.
W woku rozgrzac olej, wrzucic imbir i czosnek, a nastepnie obsmazyc warzywa, dodajac je kolejno, od najtwardszych, do najbardziej miekkich. Salate dodac na sam koniec, po polaczeniu warzyw z miesem i zdjeciu dania z ognia.

Warzywa smazyc bardzo krotko - powinny pozostac chrupkie. Pod koniec smazenia dodac mieso z sosem i seczuanski sos pomidorowy. Dodac salate, wymieszac i jesli trzeba - doprawic sosem rybnym i sojowym. Posypac ukosnie pokrojona dymka ze szczypiorem.


Smacznego :)

wtorek, 6 marca 2012

Domowy makaron



Dzisiaj będzie o kluchach ;) A to dlatego, ze przedwczoraj robiłam makaron.
Nie zdarza mi sie to czesto, pewnie dlatego, ze praktycznie od dziecka robiłam makaron w każdy niedzielny poranek ;) I dlatego mi przeszlo... na dluuuugie lata :)
Ale od czasu do czasu robie i musze przyznac, ze taki swiezy makaron jest pyszny.
Przepis, ktory podaje, jest najbardziej zblizony do tego, ktory wynioslam z rodzinnego domu. Jednak z biegiem czasu zaczal ewoluowac. Kiedys dodawalam tylko cale jajka. Teraz czesc jajek zastepuje zoltkami. I zdarza mi sie dodac semoline, zamiast czesci zwyklej maki.
Niektorzy twierdza, ze do ciasta makaronowego nie powinno sie dodawac wody, poniewaz ciasto stwardnieje. Nie zgadzam sie z tym. Zawsze kiedy robie makaron, dolewam ciepla wode i uwazam wrecz, ze to dzieki niej makaron nie jest twardy.
Warto "za jednym zamachem" zrobic wiecej makaronu, poniewaz mozna go zamrozic, albo wysuszyc i przechowywac kilka tygodni.
Jeżeli interesuje was, jak odróżnić krojony makaron ze względu na szerokość wstążek, jak zaplanować ile go potrzeba dla konkretnej liczby osób, jak zrobić ciasto, jak rozwałkować, pokroić, ugotować i przechowywać - to opisuję wszystko poniżej.
Chociaż... wszystko, to za dużo powiedziane, bo na świecie istnieje ponad tysiąc rodzajów makaronu ;)



Jak go odróżnić?
Wg. wloskiego nazewnictwa, najciensze wstazki, to tagliolini. Ich szerokosc zalezy od osoby, ktora je kroi - tak naprawde, im cieniej, tym lepiej. Nastepne sa fettuccine (3 - 4 mm). Dalej, tagliatelle (ok. 8 mm). Najszersze, sa pappardelle (szerokosc 2-3 cm).
Ciasto na szersze makarony nie powinno byc zbyt cienko rozwalkowane, zazwyczaj na ok. 2 mm.

Jak zaplanowac, ile potrzebujemy makaronu?
Ponoc powinno sie przeznaczyc 1 jajko na kazde 100 g maki. Jest to, mniej wiecej, porcja dla jednej osoby - jezeli makaron bedzie daniem glownym. Jesli bedzie dodatkiem do zupy, bierzemy polowe tej porcji.
Dla jednej osoby przeznaczamy 80 - 100 g makaronu (waga przed ugotowaniem), jesli bedzie on daniem glownym i ok. 40 g, jesli bedzie dodatkiem do zupy.

Jak postepowac z makaronem po pokrojeniu?
Po pokrojeniu makaron nalezy rozlozyc cienka warstwa, na blacie posypanym maka. Jezeli jest to dlugi makaron, nalezy chwycic za koniec kazdej "wstazki" i potrzasnac, az sie rozwinie. Nastepnie zlapac kilka wstazek razem i luzno zwinac w gniazdka. W tej postaci zostawic do podsuszenia.
Kiedy makaron podeschnie, mozna go ugotowac lub przechowywac przez kilka dni w lodowce, ulozony w jednej warstwie, przykryty sciereczka.
Swiezy makaron mozna tez zamrozic. Cienkie nitki rozsypujemy, a grubsze, zwiniete w "gniazdka", rozkladamy na deseczce i wkladamy do zamrazalnika. Po zamrozeniu przekladamy do pojemnikow lub przesypujemy do torebek.

Jak gotowac?
W duzym garnku, bez przykrycia, w duzej ilosci slonej wody.
Spotkalam sie z powiedzeniem, ze woda na makaron powinna byc tak slona, jak Morze Srodziemne :) Po zagotowaniu wody wrzucamy makaron. Robimy to stopniowo, "przesiewajac" przez palce, tak, zeby nie wrzucic do wody calego na raz. Po wrzuceniu od razu mieszamy i doprowadzamy do wrzenia (trzeba uwazac, poniewaz swiezy makaron bardzo łatwo kipi). Zmniejszamy gaz i gotujemy jeszcze ok. 2 minuty od wyplyniecia,  mieszajac od czasu do czasu.
Po tym czasie makaron odcedzamy.
Jezeli zrobilismy makaron, ktory chcemy wymieszac z sosem, od razu po odcedzeniu, gorący, dodajemy do sosu. Trzeba go natychmiast podac, poniewaz jezeli makaron zostanie w sosie, wyciagnie z niego cala wilgoc, sos zniknie i danie stanie sie suche.
Jezeli zaplanowalismy, ze uzycjemy makaron pozniej, wtedy zaraz po ugotowaniu nalezy go zahartowac, czyli odcedzic i natychmiast zalac zimna woda. Wymieszac, ponownie odcedzic i powtarzac te czynnosc, az makaron calkowicie ostygnie i przestanie sie kleic (skrobia zostanie wyplukana). Odcedzic i zostawic do odsaczenia, na durszlaku.
Taki makaron mozna przelozyc do pojemnika i przechowywac w lodowce 2 dni, bez obawy, ze sie sklei.
Przed podaniem wystarczy go przelozyc na durszlak i przelac wrzatkiem.



Składniki:
3 szkl (ok. pol kg) maki pszennej (tym razem tym 650)
3 zoltka
1 cale jajo
lyzeczka soli
ok. szklanki cieplej wody
lyzka oleju
opcjonalnie: szczypta kurkumy dla koloru

Sposob przygotowania:
Na stolnicy/blacie usypac kopczyk z maki, zrobic w nim wglebienie. Do zaglebienia dodac sol, olej, jajko i zoltka, zamieszac widelcem i stopniowo. caly czas mieszajac, dodawac ciepla wode. Woda powinna byc prawie goraca, ale jesli wlozy sie do niej palec, nie powinna parzyc.
Nie da sie dokladnie okreslic ilosci maki i wody. Najlepiej robic to metoda dosyp-dolej ;)
Kiedy prawie cala maka jest wymieszana z woda i jajkami, wtedy zaczynamy zagniatac ciasto reka.
Zbieramy przy pomocy ciasta reszte maki (jesli trzeba, dosypujemy wiecej) i wyrabiamy tak dlugo, az stanie sie dosc twarde, lsniace i elastyczne. Nie powinno sie kleic ani do rak, ani do stolnicy.
Ciasto dzielimy na porcje wielkosci pilki tenisowej, formujemy z nich kulki, oproszamy maka, splaszczamy, przykrywamy i zostawiamy na 20 - 30 min.
Po tym czasie stopniowo rozwalkowujemy kulki ciasta (ja rozwalkowuje w podluzny, owalny placek, szerokosci walka, chociaz moja mama i babcia walkowaly okragle placki). Walkujemy, jak najcieniej, obficie podsypujac maka.
Rozkladamy placki na czystych sciereczkach, zeby lekko przeschly (co jakis czas odwracamy). Dzieki temu makaron nie bedzie sie sklejal przy krojeniu. Po podsuszniu placki ponownie posypujemy z obu stron, maka i kroimy wzdluz, na paski dowolnej szerokosci. U mnie sa to paski szerokosci ok. 6 cm, najwygodniejsze wg. mnie, do jedzenia w zupie - nie ciagna sie i nie spadaja z lyzki.
Paski ukladamy jeden na drugim. Nie za duzo na raz - ja skladam po 4-6 - zeby makaron nie sklejal sie podczas krojenia; im lepiej podsuszony, tym latwiej go pozniej pokroic. Nastepnie kroimy w poprzek.
Szerokosc paseczkow jest dowolna. Jesli makaron ma byc uzyty do rosolu, proponuje kroic jak najcieniej. Jesli do innej zupy, mozna pokroic grubiej.

Jezeli chcemy uzyskac dlugi makaron, zwijamy rozwalkowany placek w rulonik.
Jesli zwiniemy wzdluz krotszego boku, uzyskamy dluzszy makaron, jesli wzdluz dluzszego - krotszy. Szerokosc "wstazek" ustalamy przy krojeniu.


Smacznego :)

niedziela, 4 marca 2012

Kremowe risotto z grzybami i papryką.



Najpierw o risotto słów kilka, ogólnie, w nadziei, ze kto nie potrafi, ten po przeczytaniu zrozumie, o co w tym daniu chodzi ;)
Najwazniejszy jest odpowiedni ryz - typowy dla risotto gatunek, arborio lub carnaroli. Taki ryz ma dosc krotkie, pekate ziarenka. W czasie gotowania pecznieje, pochlania duzo wody i podczas mieszania "uwalnia" skrobie, ktora sprawia, ze danie staje sie geste i kremowe. Dlatego bardzo wazne jest mieszanie risotto. Trzeba to robic prawie caly czas.


Nie ma co marzyc, ze uda sie przygotowac prawdziwe risotto bez wlasciwego ryzu. Uzyskamy co najwyzej wyrob risottopodobny, ktory tak sie ma do oryginalu, jak dajmy na to wyrob czekoladopodobny do prawdziwej, aromatycznej czekolady.


Kazde risotto zaczynamy robic mniej wiecej w ten sam sposob. Poczatek jest podobny, natomiast dodatki moga calkowicie odmienic jego smak.
Najpierw w glebokim rondlu lub patelni rozgrzewamy tluszcz (naogol olej, oliwe lub mieszanke oleju i masla). Podsmazamy posiekana cebulke i/lub czosnek, a nastepnie dodajemy ryz.
Ja robie tak samo, jednak najczesciej wyjmuje cebule i czosnek przed wrzuceniem ryzu, zeby sie nie zrumienily. Kiedy ryz sie podsmazy, dolewam wino (lub od razu bulion, jesli nie uzywam wina) i kiedy pierwsza porcja zostanie wchlonieta, dodaje odlozone warzywa, a pozniej reszte dodatkow.

Wazne jest, zeby wino, ktore dodajemy bylo cieple, poniewaz zimne spowoduje, ze ryz sie zahartuje i nie uda sie tak dobrze go "rozkleic". Bulion, ktorym "podlewamy" risotto powinien byc gorący, zeby dolewajac go - nie przerywac procesu gotowania. Najlepiej, zeby caly czas pyrkal sobie obok, na malutkim gazie. Jesli zle wyliczymy i zabraknie bulionu, spokojnie mozna dolac wrzacej wody.

Do kazdego risotto dodajemy parmezan, z wyjatkiem risotto z ryba lub owocami morza (intensywny smak sera ponoc zaglusza delikatny smak morskich zyjatek ;)).

Czasami do risotto dodaje sie rowniez smietane, jednak kropka nad "i" jest zawsze maslo. Zadna margaryna, zadna oliwa - tylko prawdziwe, swieze maselko. To ono sprawia, ze wszystko sie laczy, robi sie aksamitnie gladkie i ma odpowiednia, półpłynną konsystencję.

gotowe risotto powinno swobodnie "skapywac" z lyzki.

Składniki:
dla 4 osób

25-30 dag ryzu arborio
ok. 10 dag malych pieczarek
ok. 10 dag grzybow lesnych (u mnie mieszane, mrozone)
po kawalku (ok. 1/4 strąka) zoltej, zielonej, czerwonej i pomaranczowej papryki
1 srednia cebula
2 duze zabki czosnku
1/2 czerwonej lub zielonej chilli
ok. 50 g parmezanu
bulion warzywny (ok. 1.5 litra)
dwie czubate lyzki masła
1 łyzka oleju
sol, pieprz, troche skórki i soku z cytryny do smaku
posiekany koperek
opcjonalnie: 1/2 szklanki białego wina (polslodkie lub wytrawne)


Sposob przygotowania:
Cebule i czosnek obrac i drobno posiekac. Papryczke chilli posiekac jak najdrobniej. Pieczarki umyc i pokroic w plasterki. Papryki pokroic w cienkie paseczki.
W rondlu o grubym dnie rozgrzac lyzke oliwy i lyzke masla. Wrzucic cebule, czosnek i chilli, i smazyc przez chwile. Dodac papryke i grzyby, sol i pieprz, i smazyc, caly czas mieszajac, aby sie nie zrumienilo. Wyjac warzywa i na tym samym tluszczu podsmazyc ryz. Smazyc, az zmieni kolor (zrobi sie biały). Wtedy dodac wino, lub jesli nie uzywamy wina, chochelke lub dwie bulionu. Gotowac, mieszajac, az ryz wchlonie caly plyn, wtedy dodac odlozone warzywa, nastepnie znowu 1-2 chochelki bulionu. Zamieszac i gotowac na nieduzym ogniu. Trzeba czesto mieszac, dolewajac bulion za kazdym razem, kiedy zostanie wchloniety przez ryz. Zajmuje to ok. 20 min.
Kiedy ryz bedzie prawie miekki, trzeba wylaczyc gaz, dodac reszte masla, drobniutko utarta skorke z cytryny i parmezan. Dobrze wymieszac i ewentualnie doprawic sola i pieprzem. Na koniec dodac sok z cytryny i koperek.
Kazda porcje przed podaniem mozna dodatkowo posypac serem i posiekanymi, ulubionymi ziolami (bazylia, pietruszka, koperek).

Smacznego :)

piątek, 2 marca 2012

Sernik czekoladowy


Przepis pochodzi z książki Nigelli Lawson "Jak być domową boginią", a ja znalazlam go na blogu   Majany. Majana zastosowala kilka wlasnych modyfikacji, a ja, po papuziemu, upieklam sernik prawie dokladnie taki, jak ona.
Ale "prawie", jak wiadomo, robi wielka roznice... :D


Co tu duzo gadac, moj sernik wyszedl troche inny, niz majankowy. A to dlatego, ze przestudzilam czekolade przed polaczeniem jej z masa serowa. Nie wiedziec czemu, wydawalo mi sie, ze tak byc powinno. Ze popelnilam blad, zorientowalam sie w tym samym momencie, kiedy wlalam czekolade do masy serowej. W serze zaczely plywac czekoladowe wstazki, ja mieszalam i mieszalam, ale wszystko psu na bude - nie chcialy sie rozpuscic.
Pomyslalam sobie, phiiii, trudno, nie chca, to nie. 

Sernik wyladowal w piekarniku. Upiekl sie poznym wieczorem, wiec mozna go bylo sprobowac dopiero nastepnego dnia. Po rozkrojeniu okazalo sie, ze ze przystojniaczek z niego ;) I ze w zasadzie, to nie sernik, tylko sernikowe brownie, poniewaz w masie serowej znalazla sie polplynna czekolada :)
Czy to zle, czy dobrze? Pojecia nie mam, nie mialam okazji sprobowac oryginalu.


A dzisiaj, pierwsze, co mi przyszlo na mysl, kiedy go sprobowalam, to to, ze nigdy, nigdzie takiego sernika nie jadlam!
Jest lekki, smietankowy, kwaskowaty i wilgotny. Czekoladowa warstwa, jakims cudem, nawet dosc plynna, pomimo calonocnego chlodzenia. A herbatnikowy spod, rumiany i bardzo kruchy.
Nie wyrosl mi jakos szczegolnie (mysle, ze podobnie, jak u majany), ale tez nie opadl prawie wcale po upieczeniu. Nie przypalil sie, nie popekal - jednym słowem - udał mi się :)

Przepis cytuje, prawie bez zmian, za Majana. W nawiasach dodaje swoje uwagi i zaznaczam, zeby jednak nie studzic czekolady ;)

Dodatek z ostatniej chwili: ten sernik jest przepyszny na cieplo :)



Składniki na spód:
250 g herbatników digestive (u mnie zwykle herbatniki petit)
100g miękkiego lub stopionego masła
Herbatniki zmiksować z masłem w malakserze, a następnie ugnieść na dnie tortownicy (u mnie o średnicy 25cm) wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawić do lodówki na czas przygotowania masy serowej.

Składniki na masę serową:
1 kg mielonego twarogu (u mnie wiadereczko sera o smaku waniliowym)
220g cukru (proponuje zmniejszyć ilość cukru o polowe, jeśli ser jest słodzony)
4 duże jajka
4 duże żółtka
50ml kwaśnej śmietany (u mnie 12%)
1 płaska łyżka mąki ziemniaczanej (dodałam kisiel cytrynowy)
1/2-1 łyżeczki soku z limonki do smaku (użyłam soku z cytryny)
Ok. 300g czekolady stopionej (użyłam: 200g czekolady gorzkiej i 100g mlecznej)

Sposób przygotowania:
Twaróg utrzeć, aż będzie gładki, następnie wymieszać go z cukrem. Dodawać po jednym jajku i żółtku, za każdym razem ucierając. Dolać śmietanę, mąkę ziemniaczaną oraz sok z cytryny i utrzeć wszystko na gładką kremową masę. Jeśli nie będzie dość kwaskowata to dodać jeszcze soku z limonki/cytryny.
Delikatnie wmieszać stopioną czekoladę (nie nalezy jej studzic) - sernik ma być marmurkowy, więc nie trzeba mieszać zbyt dokładnie.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 180oC i piec około 1 godziny.
Nigella radzi pieczec go w kąpieli wodnej (tortownicę owinąć, na wysokość ścianek, folią  aluminiową i wstawić do brytfanny wypełnionej - do połowy wysokości tortownicy - gorącą wodą), ja jednak uiekłam go tradycyjnie.
Gotowy sernik powinien być lekko zrumieniony przy brzegach, a na środku ścięty, lekko chybotliwy. Sernik studzić w wyłączonym piekarniku ok. 30 minut, a następnie lekko  uchylić drzwiczki piekarnika i wystudzić do końca.
Po ostudzeniu wstawić do lodówki, najlepiej na całą noc.

Smacznego :)