Te małe cuda, to specjał kuchni południowych Niemiec i Tyrolu (północne Włochy i zachodnia Austria). Nie będę się nad nimi zbytnio rozwodzić, bo występują w tylu odmianach i wariacjach w całej niemal Europie, że czasu by mi nie starczyło ;)
Wspomnę tylko, że my w Polsce też mamy bardzo podobne kluski, zwane "kładzionymi", Węgrzy mają swoje galuszki, a Czesi haluszki.
Szczęśliwie pasują do każdego sosu, świetnie smakują z gulaszem, paprykarzem, skwarkami, "palonym" masłem, czy nawet na słodko.
Są fantastycznie uniwersalne i banalnie proste w przygotowaniu.
Warto jednak zaopatrzyć się w specjalne sito/przecierak, dzięki któremu jeszcze bardziej skrócimy czas ich przygotowania. Ja mam coś takiego, co nakłada się bezpośrednio na garnek z wrzątkiem:
Kluski, które wam dzisiaj przedstawiam, są specjalnością północno-wschodnich Włoch, autonomicznego regionu, z którego niedawno wróciliśmy, zwanego Alto Adige.
Są to szpecle szpinakowe w białym, serowo-beszamelowym sosie, z charakterystycznym aromatem gałki muszkatołowej.
Zajadaliśmy się nimi niemal codziennie, bo są obłędnie pyszne!
Jednak jeśli, jak my, nie śmigacie całe dnie na nartach, spalając ogromne ilości kalorii, to radzę z tymi małymi "zdradliwcami" uważać ;)
Jak zrobić spatzle/szpecle szpinakowe?
Kluski:
200 g mrożonego szpinaku (w listkach lub rozdrobnionego)
3 małe jajka (lub dwa duże)
250 g mąki pszennej
ok. 100 ml wody
po szczypcie soli i tartej gałki muszkatołowej
Sos:
2 czubate łyżki masła
2 płaskie łyżki mąki
ok. pół litra zimnego mleka
pół szklanki świeżo tartego parmezanu*
10 dag pokrojonego w zapałkę szpeku (u mnie braseola)**
sól, pieprz, świeżo starta gałka muszkatołowa
Szpinak wyłożyć na suchą patelnię i podgrzewać na małym ogniu, pod przykryciem, aż się rozmrozi (szpinak mrożony w listkach ma zwykle postać "brykietu", więc kostki powinny się rozpaść, a listki rozdzielić - trwa to zazwyczaj kilka minut; rozdrobniony szpinak rozmraża się krócej, ale dłużej trzeba go odparowywać).
Kiedy szpinak się rozmrozi, zwiększyć płomień, zdjąć pokrywkę i mieszając odparować płyn (można go też odcisnąć na sitku, ja jednak nie lubię pozbywać się szpinakowego soku w ten sposób, bo w nim jest dużo smaku). Przestudzić, a następnie zmiksować lub drobniutko posiekać.
Wodę zmiksować z jajkami, mąkę i przyprawy. Na końcu dodać szpinak i ponownie, dobrze zmiksować. Jeśli potrzeba, dodać trochę wody lub dosypać odrobinę mąki, tak aby ciasto miało konsystencję ciasta na kluski kładzione (trochę gęściejsze niż na lane kluski).
Odstawić na kwadrans, a w tym czasie dokończyć sos.
Kiedy szpinak się rozmraża, w rondlu lub głębokiej patelni, rozgrzać łyżeczkę oleju lub klarowanego masła, dodać pokrojony szpek i chwilkę podsmażyć (w przypadku braseoli wystarczy ją bez podsmażania dodać do gotowego sosu i tylko podgrzać). Dodać masło i mąkę i smażyć na małym ogniu, cały czas mieszając - nie rumienić!
Zdjąć patelnię z ognia, zamienić łyżkę na trzepaczkę i stopniowo, cały czas intensywnie mieszając, dodawać
zimne mleko. Ponownie postawić na gazie i mieszać do uzyskania gładkiego, niezbyt gęstego sosu (być może trzeba będzie dodać więcej mleka, zwłaszcza jeśli sypnęło wam się więcej mąki). Dodać przyprawy i zdjąć sos z ognia. Sos powinien być dość rzadki, ponieważ czekając na połączenie z kluskami, na pewno jeszcze zgęstnieje.
Kluski ugotować w osolonym wrzątku, przeciskając je wprost do wody, przy użyciu specjalnego sita i łopatki do przeciskania *** Kiedy wypłyną, pogotować je jeszcze minutkę mieszając, po czym wyłowić łyżką cedzakową wprost do sosu. Ta odrobina wody, która tam trafi razem z kluskami poprawi konsystencję sosu, także... dont't worry ;)
Jeśli jednak chcecie je odcedzić na durszlaku, zostawcie sobie trochę wody, żeby móc, w razie potrzeby, dolać odrobinę do sosu.
Podawać od razu, bo jeśli dłużej postoją, zrobią się znów zbyt gęste. Można posypać posiekaną natką lub szczypiorkiem.
Smacznego :)
* świeżo starty parmezan jest lekki, jak puszek, dlatego pół szklanki, to niewiele.
Jeśli macie zamiar użyć gotowego, tartego sera (nie polecam, ale wasz wybór), użyjcie ok. 1/4 szklanki.
**miałam końcówkę i chciałam ją zużyć; zarówno braseola jak i szpek nadają bardzo charakterystyczny smak tej potrawie
*** można też użyć specjalnej "tarki" z okrągłymi dziurkami, lub praski, która ma krągłe otwory (ta do przeciskania ziemniaków raczej się nie nadaje ;).
Ale... Jeśli nie macie żadnego z tych urządzeń, to też bólu nie ma. Rozsmarujcie porcję ciasta na niedużej, płaskiej desce, na grubość ok. pół centymetra (trzeba ją najpierw zmoczyć, żeby ciasto się nie przyklejało) i przy pomocy długiego noża (też trzeba go zmoczyć) odcinajcie i zrzucajcie do wrzątku podłużne, cienkie porcyjki ciasta. Powstaną nieregularne, podłużne kluski.
Te przeciskane przez sito przypominają małe "bobki" ;)
Ostatecznie można też wylewać ciasto wprost na wrzątek (jak lane kluski) lub kłaść je łyżką za każdym razem mocząc ją we wrzątku (jak kładzione, tylko starajcie się robić malutkie).