sobota, 4 listopada 2017

Halloumi z jabłkami


Lubicie ser halloumi? Ja bardzo! 
A najbardziej lubię, kiedy "piszczy" w zębach, zupełnie jak oscypek :) 

Dla tych, co nie znają: halloumi (halumi), to biały, półtwardy, elastyczny ser pochodzący z cypru. Oryginalnie do produkcji wykorzystuje się ser owczy. Jednak często robi się go z mieszanki mleka owczego, koziego i krowiego, często z dodatkiem mięty.
Można go jeść tak samo, jak nasz oscypek (bardzo dobry z borówkami lub żurawiną).
Ma też pewną wspaniałą właściwość, a mianowicie wysoką temperaturę topnienia, dzięki temu można go smażyć i grillować.
I w takiej postaci jest chyba najbardziej znany i lubiany.



Moja dzisiejsza propozycja, to odkrycie ostatnich dni: smażony ser halloumi z dodatkiem lekko podsmażonych, kwaśnych jabłek i... kilku niezbyt oczywistych przypraw.

To naprawdę pyszne, małe danie na przystawkę, "przegryzkę", albo jako dodatek do obiadu. Jeśli macie smażone borówki, żurawinę, albo słodko-kwaśno-pikantny chutnej (czatni) - ze smażonym halloumi będą doskonałe.




Jak podawać ser halloumi?

Składniki:
dla 2 osób
250 g (1 opakowanie) sera halloumi
2 małe, winne jabłka 
sól, pieprz, cynamon, kumin
ok. 1 łyżki posiekanej kolendry, mięty lub natki pietruszki

Ser pokroić na plasterki ok. 0.5 cm grubości. 
Jabłka (w zależności od gatunku można zostawić skórkę lub obrać) pokroić w łódeczki. 
Ser i jabłka położyć na rozgrzanej, suchej patelni o nieprzywierającej powłoce.
Posypać przyprawami i smażyć potrząsając patelnią, aż tłuszcz z sera pokryje dno patelni (jeśli jest go zbyt mało - a zależy to od gatunku sera - można wszystko lekko skropić oliwą).
Smażyć ok 1-2 min z każdej strony, wyłożyć na talerze i posypać kolendrą.
Obok można położyć po łyżce chutney.
Zjadać póki ciepłe :)

Smacznego bardzo!


czwartek, 2 listopada 2017

Placki z ziemniaczanego purée z warzywami - wykorzystanie resztek


Chyba każdy z nas ma czasem tak, że mu się zwyczajnie nie chce gotować. Człowiek najchętniej zwinął by się w kęłbek i obudził na wiosnę...
Albo jest tak, że nie mamy weny, czy choćby czasu na coś bardziej skomplikowanego. 
A może, zwyczajnie, zostały jakieś resztki z poprzedniego dnia i warto by je było jakoś zagospodarować.
Mniejsza o powód, liczy się rezultat - a ten bardzo przyjemnie mnie zaskoczył.



Zostało mi ostatnio z obiadu sporo ziemniaczanego purée. Początkowo chciałam tylko odsmażyć ziemniaki i podać je z sadzonym jajkiem, ale... Sporo tych jaj było ostatnio i trochę mi się przejadły.

Pomysł na placki powstał w trakcie smażenia ziemniaków, kiedy podczas mieszania "jakoś tak" ;) zrobił mi się z nich placek. 
Zaczęłam go lekko ugniatać i obracać na patelni, aż okazało się, że można go podrzucać, jak naleśnik.

Wyglądał dobrze, więc został zaakceptowany :)

Na wierzchu położyłam podduszone warzywa, które podrasowałam ostrym sosem chilli i sosem słodko-kwaśnym.

Wykorzystałam resztki mrożonki meksykańskiej z L. i trochę świeżych warzyw. Wyszło naprawdę dobrze, na tyle dobrze, że postanowiłam, że musi trafić na blog. 
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby do warzyw dodać mięso, jeśli je jecie. Można ten przepis modyfikować (a nawet trzeba!) do własnych potrzeb.

Trzeba mieć czasem pod ręką coś prostego, na wypadek "kulinarnych nizin" ;)



Jak zrobić placki z ziemniaków puree?


Składniki:
porcja dla 2 osób
ok. szklanki zimnego puree* na osobę (duża garść)
niecałe pół paczki mrożonki meksykańskiej (z przyprawami)
1 mała główka kapusty pak choi lub 3 liście pekińskiej
1 mała, czerwona papryka
1 szalotka, 2 dymki ze szczypiorkiem, lub mała cebulka
masło klarowane lub olej do smażenia
ostry sos chilli do smaku (ilość dowolna)
ok. 3 łyżek chińskiego sosu słodko-kwaśnego
dużo posiekanej kolendry (lub natki pietruszki)
do podania: jajko sadzone i ewentualnie jogurt naturalny

Na patelni rozgrzać masło klarowane i dodać pokrojoną szalotkę, paprykę i kapustę. Smażyć mieszając aż warzywa lekko zmiękną.
Dodać mrożonkę (bez rozmrażania), lekko posolić i smażyć dalej, mieszając od czasu do czasu.
Pod koniec dodać odrobinę wody i doprawić sosami. 

Na nieprzywierającej patelni rozpuścić odrobinę klarowanego masła i podsmażyć puree (każdą porcję osobno).
Ziemniaki po lekkim podgrzaniu trzeba rozgnieść widelcem lub tłuczkiem do ziemniaków, żeby przywrócić im dawną gładkość.
Kiedy ziemniaki się podgrzeją, miękką łopatką uformować na patelni placek o średnicy ok. 12-15 cm i grubości ok. 1 cm (trzeba się postarać, żeby był zwarty, bo wtedy można go będzie odwrócić przez podrzucenie). 
Podpiec na rumiano z obu stron.

Zsunąć na talerz, na wierzchu położyć porcję warzyw i kleks jogurtu naturalnego.
Dla mnie to kompletne danie, ale można je podać z sadzonym jajkiem. 
Jest pyszne!

*przygotowuję puree "na oko" rozgniatając gorące ziemniaki z mlekiem do kremowej (dość gęstej) konsystencji. Tylko mleko - nic więcej.

Smacznego bardzo :)